Triduum Paschalne

TRIDUUM PASCHALNE

To były nasze najpiękniejsze święta…

Decyzja o wyjeździe na Triduum Paschalne do Sikorza zapadła bardzo szybko. Dostaliśmy e- maila z informacją i już po pół godzinie zdecydowaliśmy się na wyjazd.

Byliśmy pewni, że chcemy dobrze spędzić czas Wielkiej Nocy, prawdziwie przeżyć tajemnice naszego zbawienia. Mieliśmy w sobie ogromną tęsknotę za przeżyciem tego czasu we dwoje, jednocześnie mając dzieci przy sobie. Odkąd pojawiła się dwójka naszych dzieci, udawało nam się zazwyczaj połowicznie być na Triduum, mając w pamięci, jakie było to dla nas ważne i głębokie, kiedy pełne trzy dni mogliśmy wspólnie przeżywać u oo. Dominikanów we Wrocławiu w skupieniu, modlitwie, chłonąc piękno liturgii.

Chcieliśmy skupić się jedynie na tym, co ważne w tych świętach, prawdziwie przeżyć Ostatnią Wieczerzę, śmierć Chrystusa, ażeby zmartwychwstał w naszej rodzinie.

Podjęliśmy dobrą decyzję, ażeby zostawić w ten czas pracę, obowiązki domowe, porządki, nie martwić się gotowaniem i po prostu wyjechać. Jednak nie obyło się przed wyjazdem bez zdenerwowania z przygotowaniem się i zostawieniem większego bałaganu, niż zdarza nam się zazwyczaj.

Jechaliśmy pełni entuzjazmu, w oczekiwaniu na głębokie doznania duchowe, już w trakcie jazdy deklarując, że na pewno w ten sam sposób spędzimy kolejne święta. Po pierwszym dniu nic się nie wydarzyło… mimo świetnego przygotowania, pięknego miejsca, wspaniałych ludzi towarzyszyła nam duchowa zwyczajność, a nawet rozproszenie z powodu naszych dzieci, które w kaplicy uprawiały gimnastykę, kładąc się nad i pod ławką itd. W trakcie kolejnego dnia, podczas Liturgii Męki Pańskiej, dopadło nas zniecierpliwienie i zdenerwowanie z powodu dzieci; kiedy jednak z płaczącym dzieckiem podchodziliśmy do krzyża, całując stopy Chrystusa ofiarowaliśmy to wszystko, z czym nie możemy sobie poradzić. Po całym dniu i ogromnym zmęczeniu zaczęło do nas docierać, że to jest przecież nasze przeżywanie męki Chrystusa.

Ale Pan Bóg miał dla nas swój wspaniały plan. Wielka Sobota była dla nas dniem wielkiej ufności i pokory wobec tego, co się dzieje wokół nas. Im bliżej wieczora, Wigilii Paschalnej, nasze dzieci stawały się coraz spokojniejsze, a my razem z nimi. Wszystkim dzieciom i dorosłym udzielał się nastrój radosnego oczekiwania i wyjątkowego przygotowania do świętowania. Bardzo przeżyliśmy całą liturgię, poczuliśmy, że właśnie to miejsce Pan Bóg przygotował dla nas, byśmy mogli być bliżej Niego. Poczuliśmy radość i wdzięczność za nasze dzieci, które były przy nas. Staś (4,5 roku) nie mógł doczekać się ogniska, poświęcenia ognia. Kiedy już zdmuchnął swoją świeczkę, postanowił, że idzie już spać; położył się na materacu przed kaplicą i po prostu zasnął. Emilka (2 lata) wysłuchała cierpliwie, na kolanach taty, który służył przy ołtarzu, całe czytanie odczytane przeze mnie i też poszła spać. Żadnego dziecka nie obudziły ani głośne śpiewy, ani dzwonki, a nawet przechodząca obok nich procesja. To była wielka ŁASKA!

Radość była tak wielka, że nie mogliśmy skończyć chwalić Boga śpiewem, gestami, całym ciałem. Czuliśmy niesamowitą więź ze wspólnotą, którą dzięki Duchowi Świętemu udało nam się stworzyć. „Zmartwychwstał Pan i żyje dziś, blaskiem jaśnieje noc, nie umrę, nie, lecz będę żyć, Bóg okazał swą moc…” – z tymi słowami na ustach i w sercu położyliśmy się spać i trwają w nas cały czas.

Niedziela była już wyłącznie czasem radości i wdzięczności za ten czas.

Jesteśmy przekonani, że nigdzie nie bylibyśmy w stanie tak przeżyć tych dni całą rodziną. Pewnie nie udałoby nam się uniknąć codziennego zabiegania i świątecznego szaleństwa w przygotowaniu tego, co zewnętrzne. Cieszymy się, że Chrystus Zmartwychwstał – PRAWDZIWIE ZMARTWYCHWSTAŁ w naszych sercach i że mogliśmy się tym podzielić z naszymi bliskim po powrocie.

Możemy z pełną świadomością stwierdzić, że to były nasze najpiękniejsze święta.

Nie wiemy, czy za rok uda nam się ponownie pojechać, ale wiemy, jak musimy spędzić czas Triduum Paschalnego, ażeby poczuć prawdziwie radość tych świąt i uświadamiać sobie coraz bardziej dzieło zbawienia. Za ten czas, który otrzymaliśmy – Chwała Panu!

Basia i Przemek Wojciechowscy