Swarzędzka niedziela świadectw

Nasza para rejonowa Ania i Maciej zapragnęli, aby w parafii Chrystusa Jedynego Zbawiciela w Swarzędzu powstał nowy krąg DK. Jako, że jest to nasza rodzinna parafia, pragnienie to dzieliliśmy w pełni. Zgłosiliśmy się więc, aby powiedzieć tam świadectwo, na mszy w niedzielę. Jak to zwykle u nas bywa, najpierw była radosna chęć a w miarę zbliżania się terminu – coraz częściej mieliśmy nadzieję, że to jednak nie wypali. No cóż, Pan chciał żeby wypaliło.

Oprócz nas zgłosiło się jeszcze kilka małżeństw, także z poza naszej parafii. I to był już pierwszy dar – od tych wszystkich, którzy przyjechali z poza naszej parafii, aby świadczyć o tym co Bóg zrobił z ich życiem, jak ich zmienia i umacnia. Było dla nas dużą radością słuchać o ich doświadczeniu uczestnictwa w Domowym Kościele

Moja Babcia

Moja babcia chorowała już od dłuższego czasu – przeszło 30 lat cierpiała na stwardnienie rozsiane, od kilkunastu lat nie chodziła, miewała kłopoty z wrzodami i nie najmocniejsze już serce.

Życie też jej nie rozpieszczało – w ciągu niecałych trzech lat straciła w wypadkach samochodowych męża i córkę (ciocia była wtedy w ósmym miesiącu ciąży – razem z nią zginął mój nienarodzony kuzyn). Ale babcia z całą pewnością nie przypominała zgorzkniałej, schorowanej staruszki. Była bardzo samodzielna i nie pozwalała robić przy sobie niczego, co była w stanie zrobić sama. Samodzielnie się ubierała i robiła łóżko, dbała o higienę i wygląd (codziennie czesała się przed lusterkiem i malowała brwi kredką), w odległości kilkudziesięciu centymetrów od łóżka umieściła wszystkie niezbędne jej do codziennego funkcjonowania przedmioty: nie tylko lekarstwa czy ubrania, ale także radia ustawione na jej ulubione programy, pilot od telewizora, włącznik od światła, telefon, słuchawkę od domofonu, interesujące ją książki, czy gazety z krzyżówkami i pewnie jeszcze wiele, wiele innych, których nie sposób wymienić. W rodzinie śmialiśmy się, że babcia jest „niezniszczalna”, ciągle snuła plany na kilka lat do przodu. Mówiła, że „musi żyć”, bo trzeba wymienić zlewozmywak, wyremontować łazienkę, bo planuje prezent dla kogoś z rodziny z okazji jakiegoś znaczniejszego wydarzenia (mi z okazji zakończenia studiów sprezentowała niezapomnianą wycieczkę do Turcji śladami świętego Pawła; planowała już też „coś grubszego” z okazji przyszłej okrągłej rocznicy ślubu moich rodziców). Była radosna i wszyscy, którzy ją odwiedzali, byli zaskoczeni jej pogodą ducha i olbrzymim poczuciem humoru. Pamiętała o drobiazgach dla sąsiadek, z którymi się przyjaźniła, z okazji świąt czy imienin, nie zapominała także o księżach, którzy przychodzili do niej w ramach odwiedzin u chorych. Ostatniego z nich, księdza Artura, traktowała wręcz po królewsku- żadna wizyta nie mogła obyć się bez kawy (rozpuszczalnej z mlekiem, bo tę ksiądz lubi najbardziej) i „obowiązkowych” lodów (bakaliowych – największej babci „słabości”, słynnej w całej naszej rodzinie).

Dar wspólnoty

Ala, Gosia, Kasia, Gosia, Jola, Leszek, Andrzej, Paweł, Jarek, Krzysztof i pociechy: Boguś, Marta, Zosia, Wojtek, Zosia, Marysia i Mateusz to nasza mała wspólnota. Trochę historiiWszystko zaczęło się dziesięć lat temu, tak właściwie to na ślubie Kasi i Pawła. Gdy będą już mężem i żoną to powstanie nowy krąg w naszej parafii. Trzy małżeństwa to już dobry początek, żeby tworzyć nowy krąg: Nowożeńcy, my oraz Gosia i Andrzej. Potem nagle…

Bóg działał cierpliwie

Mój kontakt z Ruchem Światło-Życie rozpoczął się w 1974 roku, kiedy to wraz z całą rodziną byłam w Krościenku na oazie rodzin. Wiele spraw było tam dla mnie całkiem nowych, ale jakże pociągających. Liturgia godzin, dzielenie się Ewangelią, doświadczenie wspólnoty, udział w odnowionej liturgii Mszy św., bardziej świadome jej przeżywanie. Do tego doszły homilie Ojca Franciszka Blachnickiego, droga krzyżowa w terenie, konferencje, oraz wiele innych elementów, które tworzyły niezapomniany klimat.…

Z miłością

Jestem w Ruchu Światło-Życie już 14 lat. Od 12 lat należę do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Podpisałam ją w pełnej wolności i doświadczyłam osobiście jej błogosławionych owoców. Bycie członkiem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka to nie tylko abstynencja od alkoholu. Krucjata pomaga mi wielokrotnie zrezygnować z wielu innych skłonności, przywiązań, pomaga mi podejmować odważnie decyzje, które nie zawsze są popularne, które napawają mnie lękiem. Przynależność do Krucjaty daje mi odwagę rezygnacji ze zła.…

Powierzyć się Chrystusowi

Z Ruchem Światło-Życie związałam się w VIII klasie szkoły podstawowej, 14 lat temu. Przeszłam całą formację Ruchu, służyłam jako animator, byłam w diakonii ewangelizacji i w diakonii modlitwy. Pierwsze, przez co Pan Bóg mnie przeprowadził na tej drodze to doświadczenie Jego miłości. Przez pierwsze lata bycia w oazie przekonywał mnie o tym że jestem Jego umiłowanym dzieckiem, że On mnie umiłował. To prowadziło do stopniowego uzdrawiania mnie z wszelkiego lęku,…

Niech imię Jezusa Sługi będzie uwielbione!

Pan Jezus pozwolił mi być w Ruchu Światło-Życie od 15 lat. Mogę cieszyć się uczestnictwem w tym wielkim Bożym dziele do którego mnie zaprosił. Z Ruchem spotkałem się w 3 klasie szkoły średniej. Od 6 lat, od kiedy przyjąłem święcenia kapłańskie zauważyłem i doświadczam jak bardzo formacja Ruchu Światło-Życie pomaga mi przeżywać moje kapłaństwo.Co zawdzięczam Ruchowi Światło-Życie? Przede wszystkim zawdzięczam małą grupkę, która była dla mnie miejscem duchowego wzrostu. W…